28.07.2016

Rozdział 10

W pogoni za miłością


Zanim zaczniecie czytać ten rozdział, chciałabym na wstępie zadedykować tę dziesiątkę Wam. Tym wszystkim, którzy czekali na kontynuację Szeptu i tym, którzy lubią tę historię. Piszę to wszystko dla Was, bo gdybym robiła to dla siebie, nic nie ujrzałoby światła dziennego. Chciałabym, byście tego rozdziału nie pozostawili bez swojej opinii, bo włożyłam całe swoje serce, emocje, w nadziei również na to, że nie zapomnicie pozostawić po sobie nawet kropki w odpowiedzi na moje wypociny. Zaznaczam też, że rozdział może się różnić pod każdym względem od wszystkich pozostałych, ale historia nadal jest taka sama i kreacja Sasuke jest taka, jaką zakładałam od początku. Ten rozdział pisałam przy piosence, którą widzicie w playliście i radzę mieć ją włączoną, zwłaszcza przy ostatniej scenie (ta druga też pasuje, ale ta pierwsza mnie natchnęła). Dziękuję, że jesteście! To, co tworzę jest dla Was i chcę, byście swój cenny czas zawsze spędzali tutaj z przyjemnością. Oficjalnie wracam do historii. Oficjalnie znowu ją pokochałam. A co Wy na to?


Z dedykacją dla Ciebie.


                Poranek zapowiadał się spokojnie. Osada tętniła życiem, dzieci bawiły się w ogródkach z psami, staruszkowie przechadzali się po targach w poszukiwaniu świeżych, dojrzałych owoców, by móc przyrządzić je na konfitury. W kościele rozbrzmiały dzwony, niosąc szczęśliwą nowinę – ślub! Wiele druhen miotało się od rana po domach, by potwierdzić obecność gości, szykując zarazem wesele, jakiego jeszcze nie było. Tutaj wszyscy byli dla siebie jak jedna, wielka rodzina. Nie było czasu na spory i bezsensowne podziały. Liczyło się życie, liczyli się też ludzie.
Stał przed lustrem, dzierżąc w dłoni ostrą maszynkę do golenia. Zarost zaczynał go już irytować i zdecydował, że musi się pozbyć nadmiaru jak najprędzej, bo nie uśmiechał mu się wygląd typowego drwala, a pewnie za trzy tygodnie mógłby nazwać siebie kadetem drwalem. Wolał nie ryzykować.
Precyzyjnymi ruchami zaczął golić boczki, nie wyjeżdżając za wysoko, by nie zniszczyć linii włosów i nie wyglądać jak młotek. Nadmiar pianki i niechcianego zarostu strzepnął, uderzając brzegiem maszynki o krawędź umywalki. Poprawił też biały ręcznik, który przewiesił spokojnie na prawym ramieniu.
Zabierał się za prawy policzek, ostrze już dotykało skóry, gdy nagle rozległ się niesamowicie głośny dzwonek do drzwi. Sasuke, skupiwszy całą swoją uwagę na goleniu, tak się przestraszył, że za mocno przycisnął żyletkę do twarzy, co w efekcie przecięło skórę. Z soczystym przekleństwem na ustach cisnął wściekle maszynką w umywalkę. Narzędzie wydało pusty, smutny dźwięk.
— Na pewno przyjdziemy, Yuki, dziękuję. — Usłyszał głos Sakury, w tle rozbrzmiewały kobiece śmiechy i nagle ucichły, gdy zamknęły się drzwi.
Uśmiechnął się pod nosem. Dzisiaj po południu miał odbyć się ślub siostrzenicy Yuto, na które zaproszeni zostali dwa dni temu. Nie mogli odmówić, widząc błagalną minę gospodarza, więc zgodzili się przyjść. Mieli stawić się jako para i spędzić miło czas podczas hucznego wesela.
— Jasna cholera — syknął, widząc jak czerwona jucha płynęła po policzku z tej piekącej, niepozornej rany. — No doprawdy, kurwa mać.
Niezadowolenie Uchiha musiało ponieść się po domu, bo po kilku sekundach próg łazienki przekroczyła zatroskana Sakura. Początkowo zmarszczyła czoło, zmartwiona, zauważywszy Sasuke opierającego się obiema rękami o krawędzie zlewu. Ze spuszczoną głową wyglądał na przybitego. Potem zauważyła, jak czerwona kropla ściekła po jego brodzie, więc natychmiast podeszła do niego, kładąc drobną dłoń na ramieniu mężczyzny. Bała się, że dostał krwotoku.
Poczuł jej dotyk i taki dziwny dreszcz przeszył całe jego ciało. Jakaś cząstka jego ego zapragnęła tej intrygującej bliskości. Nie chciał, by zabrała dłoń chociaż na chwilę. Czuł wsparcie i troskę, której potrzebował. Uniósł jednak głowę i spojrzał na nią w lustrze. Posłał w jej stronę najbardziej rozczulający, a zarazem głupkowaty uśmiech, jaki mogła kiedykolwiek zobaczyć. Policzek zaś znaczył krwawy ślad.
— Dzwonek do drzwi — wyjaśnił, widząc zatroskaną minę kobiety. — Chyba nie potrafię tego robić.
Sakura zaśmiała się dźwięcznie, a on pragnął się dołączyć, gdzieś tam w głębi duszy potrzebował właśnie takiej radości, ale nie potrafił jej odnaleźć i poczuć na swój sposób. Wystarczyła tylko o n a.
Generalnie relacje między nimi nieco się pozmieniały. Kilka dni milczenia, by na nowo nauczyć się ze sobą rozmawiać, bardzo ich do siebie zbliżyło. Wieczory starali się spędzać razem, opowiadając nawzajem o przeszłości. Poranki kończyły się na wspólnych śniadaniach, bo potem oboje wpadali w wir swojej pracy.
Oddali się osadzie, zadomawiając się w niej każdego dnia coraz bardziej. Sakura pomagała w pobliskiej przychodni, a Sasuke nie rozstawał się z Yuto i razem z nim chodził na polowanie, czy też wycinkę drzew. Dzięki takim zajęciom mieli kilka godzin dla siebie, byli w stanie odpocząć, dzieląc się wydarzeniami z danego dnia każdego wieczoru. Ponadto Sasuke odzyskiwał pamięć, póki co był na etapie Przeklętej Pieczęci od Orochimaru i egzaminie na Chūnina w momencie walki Sakury z trzema geninami. Wspomnienia z lasu, ta brutalność, która w nim się zrodziła… co noc przyprawiała go o poty i szaleństwo zmysłów.
Haruno obawiała się, że gdy Sasuke przypomni sobie dalszą część swojej przeszłości, zmieni się i znowu stanie się tym samym mrocznym Uchihą. Relacje, w której znajdowali się teraz, była dla niej nad wyraz wygodna, ale też dzięki temu czuła się bezpieczniej. Zastanawiało ją tylko, jakim cudem pamiętał wydarzenia, które miały miejsce przed wojną, gdy zjawił się tutaj i zabił bandytów. Jakim cudem akurat to wspomnienie zakorzeniło się w nim tak głęboko?
Wyrzuty s u m i e n i a?
— Mogę? — spytała, ostrożnie podnosząc maszynkę, która samotnie leżała w umywalce. — To tylko małe skaleczenie, do wesela się zagoi.
Dopisywał im humor, czego dowodem był kiepski, pocieszający żart młodej kobiety. Znowu się zaśmiała, a twarz Sasuke rozpromieniła się na chwilę. Uniósł jedną brew i pokiwał z dezaprobatą głową. Melodyjny, ciepły dźwięk dzwonił mu w uszach nawet wtedy, gdy wzięła z szafki, wiszącej obok lustra, wacik i nasączyła go wodą utlenioną.
Usiadł na brzegu wanny, by choć trochę ułatwić jej pomoc; koniec końców był od niej wyższy o głowę. Kobieta uśmiechnęła się z wdzięcznością. Pochyliła się lekko i szybkim, acz czułym, ruchem przetarła skaleczenie, by później przytrzymać wacik przez chwilę. Uchiha nawet nie drgnął, a jedyne, co zaprzątało jego głowę, to jej szmaragdowe tęczówki i zapach świeżych perfum. Pachniała jak kwitnąca wiśnia.
Gdy Sakura delikatnie przecierała wszelkie ślady skaleczenia, on nie spuszczał z niej oczu. Śledził każdy jej ruch, chcąc zapamiętać wszystko jak najlepiej tylko mógł. Nie zwróciwszy na niego uwagi, odwróciła się po piankę, stojącą na umywalce i wycisnęła białą zawartość z butelki na dłonie. Rozcierając substancję, robiła to powoli i w wielkim skupieniu. Kilka sekund później rozsmarowywała. pięknie pachnącą męskimi perfumami, piankę na jego twarzy delikatnymi, okrągłymi ruchami. Sasuke uniósł kącik ust.
— Tylko się nie ruszaj — uprzedziła i przyłożyła żyletkę do jego bladej skóry. Jednym, płynnym ruchem przejechała po policzku, brodzie, by później zająć się szyją. — Nawet podczas golenia, wy, mężczyźni, potrzebujecie naszej pomocy.
Uchiha drgnął. Nie dlatego, co powiedziała Sakura. Drgnął, bo coś w środku podpowiadało mu, że warto w życiu zaryzykować, że kobieta wciąż uczyła go miłości, a on pragnął tę wiedzę łaknąć coraz bardziej. Sam sobie się dziwił, jak bardzo chciał nauczyć się kochać od nowa.
Złapał ją za rękę, drugą objął w pasie i przyciągnął do siebie, delikatnie zmuszając, by usiadła na jego kolanach. Początkowo była oburzona, zmieszana i próbowała się wyrwać, ale Sasuke nie był względem niej agresywny, po prostu milczał. Niestety w trakcie lekkiej szarpaniny zacięła skórę na linii jego żuchwy, czego on nawet nie poczuł. Zauważyła, że wpatrywał się w jej szmaragdowe tęczówki z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Uczył się k o c h a ć.
— Sasuke — szepnęła, spuszczając wzrok nieco speszona.
Sytuacja, w jakiej się znalazła, mimo że nie pierwszy raz – ale pierwszy w rzeczywistości i tak blisko —zaowocowała rumieńcem na twarzy i jakimś ukrytym strachem. Oplótł ją dłońmi w pasie i nie pozwolił uciec.
— Kontynuuj — powiedział, jakby grzecznie prosząc.
Spojrzała na niego i zauważyła, jak jego kare tęczówki błyszczą, gdy na nią patrzył. Poczuła motylki w brzuchu, a serce przyspieszyło. Byli tak blisko…
P r z e z n a c z e n i e?
Skończywszy golenie, zgarnęła ręcznik z jego ramienia i czule, uśmiechając się uroczo, przetarła męską twarz. Zarost zniknął, skóra zaczęła oddychać, lekko zaczerwieniona, a skaleczenia przestały krwawić. Wciąż trzymając puchaty materiał na jego brodzie, wpatrywała się w niego z wzajemnością. Nagle Sasuke poruszył się niespokojnie i zbliżył twarzą do kobiety. Stykali się nosami, gdy przyłożył czoło do jej; wysokiego. Przymknął powieki, chcąc dogłębniej zapamiętać jej zapach. Sakura wstrzymała powietrze.
— Dziękuję — wyszeptał, a w jego głosie wyczuła nutkę prowokacji.
Przeszła ją gęsia skórka, gdy usta Sasuke prawie musnęły jej spierzchnięte, drobne wargi. Otworzył oczy, by zobaczyć jej reakcję, czuł, jak napinała mięśnie, a oddech przyspieszył. Ona zaś ukryła roziskrzone tęczówki za cienką skórą swoich powiek, nie mogąc doczekać się dotyku jego soczystych ust, o których zawsze marzyła. Uśmiechnął się pod nosem.
— Sasuke, słuchaj, bo jest sprawa, a… — Głos Yuto rozniósł się po całym domu, zaraz po trzaśnięciu drzwi. Zamilkł jednak, widząc jak para odskakuje od siebie i rozumiejąc, że właśnie przerwał jakiś intymny moment, wpadł w zakłopotanie. Sakura szybko wstała z kolan Sasuke, przestraszona i zawstydzona. — Przepraszam, pukałem, ale nikt nie odpowiadał, a drzwi były otwarte i… To może ja już sobie pójdę.
Haruno próbowała zachować powagę, ale czerwone policzki mówiły swoje. Yuto, widząc jej zażenowaną minę, zaśmiał się serdecznie i zwrócił uwagę na Sasuke, który przecierał twarz ręcznikiem, stojąc przed lustrem i wpatrując się w nie nieobecnym wzrokiem.
— Co to za sprawa? — spytał, zerkając na Sakurę w odbiciu. Właśnie wyrzuciła maszynkę do kosza i odłożyła piankę do golenia na miejsce, odwrócona do nich tyłem.
— A, tak, tak! — Yuto odchrząknął, przybierając poważny wyraz twarzy. Podał młodemu mężczyźnie czarny zwój, który przez cały ten czas trzymał w ręku. Uchiha zmarszczył nos i spojrzał pytająco na gospodarza. — Przed chwilą wpadł do mnie mój wuj, mówiąc, że był u niego goniec, bo pomylił domy. Podobno pilna sprawa i tyle wiem.
Sasuke wpatrywał się w zwój podejrzliwie. Obawy namnożyły się nagle i lęki zaczęły śmiać się głośno. Wiadomość wysłano z Konohy, ale od kogo i po co? Przecież był poszukiwanym przestępcą, nie należał do Anbu, nie był już nawet shinobi. Strach nagle uśmiechnął się złowrogo z tyłu jego głowy. Szeptał złe wizje, prowokował.
Coś się stało.
P r z e z n a c z e n i e.


Było ciemno i wilgotno. Szczury przemieszczały się po mokrej podłodze, dzierżąc w pyskach swoje zdobycze. Jeden nawet próbował ugryźć Naruto w nogę, ale ten kopnął zwierzę i pozbył się gryzonia raz na zawsze.
Kakashi obudził się przed godziną. Kolejna dawka narkotyku, jaką mu zafundowali, wpędziła go w łapy Morfeusza na bardzo długo. W trakcie jego snu, Uzumaki wraz z Hinatą przechodzili tortury, gdyż Noriaki poddał ich praniu mózgu, wrzucając do głowy przykre wspomnienia z przeszłości. Chciał, by ich własne lęki zniszczyły psychikę i wepchnęły prosto w jego ramiona.
Naruto obejmował Hinatę, która była roztrzęsiona. Właśnie wróciła z sali tortur, gdzie sługusy Radnego robili, co tylko chcieli. Hyuga była jednak potężną shinobi i mimo narkotyków, którymi ją odurzyli, była na tyle świadoma, że nie pozwoliła nikomu z mężczyzn się do niej zbliżyć.
— Musimy się stąd wydostać — powiedział chłodno Kakashi, rozmasowując potylicę. Ból po lekach był nieznośny.
— Musimy jakoś ostrzec Sakurę! — Zerwał się Naruto, przypominając sobie o ich wcześniejszym planie, który kompletnie nie wypalił. — Skoro wiedzą, gdzie są, to na pewno wykorzystają fakt, że zniknąłeś i zrobią wszystko, by schwytać Sasuke i pozbyć się świadków!
— Nie. — Hatake wpatrywał się tępo w podłogę. — Noriaki nie jest taki głupi. Musi mieć dobry plan.
Uzumaki czuł się kompletnie bezużyteczny. Przetrzymywani w tych kanałach nie byli w stanie nawet krzyczeć o pomoc, a narkotyki, które zapodawali im co godzinę do krwioobiegu, blokowały przepływ chakry i pozostawiały ich bez energii.
M a r i o n e t k i.
— Jeśli nas zabiją — odezwała się cicho Hinata — to wierzę, że nie zostaniemy zapomniani.
Naruto, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć, schował kobietę w swoim uścisku i wtedy też pierwszy raz od dawna po policzku spłynęła samotna łza bezradności.
Hatake wpatrywał się w dwójkę młodych ludzi i przeklinał sam siebie, że nie wpadł na to, iż Noriaki próbował go wrobić i teczka swobodnie leżąca na biurku była podpuchą. Nie mógł też sobie wybaczyć, że zlecił szpiegowanie Hinacie, którą przyłapano, kiedy jeszcze opuszczała posiadłość Hokage. Cały plan poszedł się walić, a teraz byli zdani na łaskę Radnego.
Nie tym razem, przemknęło mu nagle przez myśl i uderzony jakimś dziwnym przepływem energii, zerwał się na równe nogi.
— Zapłacisz mi za wszystko, sukinsynie — mruknął pod nosem i zamaszystym ruchem zdjął maskę z twarzy.
W o j n a.


Nie czuł się najlepiej w tym wieczorowym stroju. Yuto przyniósł mu ubrania po starszym bracie jego żony, nalegając, by postawił na luźny, acz elegancki styl, bo w końcu to wesele jego ukochanej siostrzenicy.
Ciuchy pasowały, leżały jakby szyte na miarę. Jednakże czarne spodnie i bladobłękitna koszula krępowały ruchy i czuł się w tym bardzo niekomfortowo, ale z sympatii do gospodarza nie miał zamiaru się kłócić i odmawiać. Niemniej miał wrażenie, że stał się innym człowiekiem i kompletnie nie mógł się w tym odnaleźć.
Ostatni raz popatrzył na siebie w lustrze z niesmakiem. Westchnął ciężko i sięgnął po czarną marynarkę z fotela. Narzucił ją na siebie, a w tym też momencie do pokoju weszła Sakura, mamrocząc coś pod nosem. Gdy tylko ją ujrzał, uśmiechnął się lekko.
Po niespodziewanej wizycie Yuto nie rozmawiali o sytuacji sprzed kilku godzin. W ogóle nie rozmawiali, Haruno unikała go jak ognia i Sasuke poczuł pierwszy raz w życiu, że tym razem to ona nakreśliła granicę. Możliwe, że ją wystraszył, ale wiedział, że chciała tego tak samo jak on.
— Kara mówiła, że wybrała dla mnie buty, ale nigdzie nie mogę ich znaleźć — tłumaczyła, nie zwracając na niego uwagi. Była tak zaabsorbowana czarnymi szpilkami, że nie liczyło się nic więcej. W końcu pierwszy raz od dawna mogła poczuć się jak kobieta, odpoczywając od stroju shinobi i ciągłych walk. — Nie zapodziały się gdzieś w tej paczce od Yuto?
I wtedy na niego spojrzała. Pierwszy raz w życiu widziała go w takiej wersji i musiała przyznać sama przed sobą, że wyglądał nad wyraz przekonująco. Nie przypuszczała, że na taki widok jej serce zabije trzy razy mocniej. Uśmiechnęła się słodko i bez słowa dorwała paczkę od Yuto, z którego wyjęła granatowy worek, w którym zapodziały się buty od Kary. Chichocząc pod nosem, wyleciała z pokoju i udała się do łazienki.
Uchiha westchnął ciężko, uśmiechając się pod nosem. Wyglądała oszołamiająco. Była ubrana w czarną sukienkę za kolana, która pięknie kontrastowała z jej bladą cerą i podkreślała zielone oczy. Włosy spięła w bardzo luźny, wysoki kok, w który była włożona drewniana, czarna szpilka, utrzymująca włosy w ryzach. Mimo wszystko uroku dodawały jej niesforne kosmyki, krótsze, opadające na twarz i kark. Sukienka była zabudowana po szyję, brak rękawów odsłaniał za to bardzo drobne ramiona. Wszystko idealnie się ze sobą komponowało i mimo że nie był to typowy japoński strój wieczorowy – jak kimono – wyglądała pięknie.
Idiota, skarcił się sam w myślach.
Kobieta działała na niego, od dawna nie czuł tak silnej potrzeby bycia z kimś blisko. Ba, nawet takiego pojęcia nie mógł zrozumieć, nie wspominając już o miłości, której usilnie próbował się nauczyć. Jedno wiedział na pewno: skoro nie pamiętał całej swojej przeszłości, nie miała ona już na niego aż takiego wpływu. Nie emanował nienawiścią za morderstwo klanu, bo wiedział z opowieści, że pomścił swoją rodzinę, ale w głębi bardzo tego żałował i tęsknił za bratem. Zastanawiał się, jak dalsze wspomnienia wpłyną na to, kim próbował się teraz stać.
Spojrzał na zwój leżący na parapecie. Przeczytał wiadomość w samotności. Okłamał Sakurę, że to kowal z osady wysłał prośbę o pomoc i ma stawić się u niego jutro po południu. Tak naprawdę treść była zupełnie inna.
Zmarszczył czoło, czując ostry ból w skroni. Zło próbowało przebić się na powierzchnię i szeptało ohydne pokusy. Bielmo oblało tęczówki. Wziął głęboki wdech, gdy kilka nikłych obrazów przemknęło mu przed oczami z zawrotną szybkością.
Zacisnął ręce w pięści. Kolejne puzzle wskakiwały na swoje miejsce, wspomnienia uderzały z ogromną siłą.
Sasuke zerknął raz jeszcze na zwój.
Czas podjąć decyzję, Uchiha.


— Zrobione?
Eizo nie zdążył nawet przekroczyć progu jego gabinetu, a ten już zaszczycił go prostym, ale ważnym pytaniem. Mężczyzna zatem westchnął cicho i mruknął coś pod nosem. Nie lubił starca, jednak musiał mu się podporządkować, jeśli nie chciał podzielić losu swoich znajomych z pracy.
— Wszystko tak, jak ustaliliśmy — odpowiedział, rozsiadając się na krześle. Kątem oka zauważył orzeszki ziemne na biurku i patrząc, czy nikt nie widzi, porwał miseczkę i napełnił buzię solidną garścią jedzenia.
Noriaki odwrócił się od okna, słysząc natarczywe mlaskanie i z pogardą spojrzał na młodego mężczyznę, który rozglądał się po pomieszczeniu. Gdzieś w głębi miał ochotę mu przyłożyć, współpraca z wojownikami zawsze doprowadzała go do szewskiej pasji. Niemniej nic nie powiedział i spokojnie usiadł na fotelu Hokage.
— Za trzy dni ludzie dowiedzą się, co zrobił Kakashi, a jego samobójstwo przejdzie do historii — rzucił nagle, stukając laską o podłogę. — Musimy tylko przekabacić na swoją stronę tego blondaska i jego dziewuchę, a wszystko pójdzie zgodnie z planem.
— Bez urazy, Sir — Eizo wydał się być zaskoczony — ale myślałem, że ich też się pozbędziemy.
Mężczyzna prychnął w odwecie. Jedno wiedział na pewno, nie będzie łatwo, ale gdyby pozbył się też tej dwójki, podejrzenia mogłyby spaść na niego, bo od początku nie krył swojej niechęci względem młodej pary, może też dlatego, że w przeszłości miał spore utargi z ojcem Naruto i nie chciał podawać się jak na tacy. Wyjaśniwszy więc to swojemu wspólnikowi, zmienił temat i zapytał, kiedy wyrusza do osady.
— Jutro.
Noriaki uśmiechnął się cały w skowronkach. Klasnął w dłonie i otworzył dolną szafkę biurka, w której znalazł butelkę sake. Rozłożył dwa kieliszki i rozlał alkohol. Trzymając uniesione szkło w ręce, rzucił szczęśliwie „za nowego Hokage!” i wraz z Eizo jednym haustem opróżnili zawartość.
Zegar zaczął liczyć czas.
T i k. T a k.
T I K. T A K.


[+18, czytasz na własną odpowiedzialność]
Ubrany w ciepłą kurtkę, w eleganckich butach, stał na dworze i wpatrywał się w niebo. Wyszedł pod pretekstem złapania powietrza, gdyż w „Stodole”, największej restauracji w osadzie, było zdecydowanie za gorąco i za tłoczno. Sasuke nie lubił tłumów i w pewnym momencie irytacja sięgnęła zenitu, więc musiał wyjść.
Wesele trwało w najlepsze. Ceremonia w kościele była bardzo krótka, gdyż stary, otyły ksiądz nie wytrzymałby dłużej na nogach, poza tym musiał jeszcze doczłapać się na wesele swoim powozem, by uczcić szczęście młodej pary choćby kieliszkiem szampana.
Za powozem nowożeńców zaprzężonym w konie, parada trwała. Goście śpiewali, tańczyli i bawili się w najlepsze, sypiąc za sobą kwiaty, które przykrywał śnieg. Tak, tego wieczoru zdecydowanie pogoda chciała pokazać swoją potęgę. Było zimno, ciemno i śnieżnie.
W trakcie zabawy, Sakura wirowała w tańcach z Yuto i kilkoma innymi, potężnymi jegomościami, a Uchiha siedział, popijając sake i przyglądając się, jak muzyka porywa wszystkich do dziwnych wywijasów. Sam zatańczył tylko raz, bo panna młoda nalegała i nie mógł odmówić pod srogim spojrzeniem gospodarza. Nigdy nie tańczył, więc dziękował niebiosom, że utwór był wolny i mogli się tylko pobujać. Przybrał maskę i udawał, że świetnie się bawi, ale po głowie wciąż chodziła mu treść zwoju. Nie mógł uciec od tej wiadomości, przygniatała go.
Było późno i Sasuke miał szczerą nadzieję, że wrócą do domu.
Jakby czytając mu w myślach, Sakura właśnie żegnała się z parą młodą, na którą Uchiha skinął uprzejmie głową. Podeszła do niego, a obcasy zatapiały się w śniegu. Tak zdenerwowanej to jej jeszcze nie widział.
— Też pomysł, by ubierać szpilki w zimę!
Sasuke przytaknął tylko, by jeszcze bardziej zagrać na jej nosie, więc obruszyła się i podparła jedną ręką o jego ramię, co troszeczkę go zaskoczyło. Sięgnęła zmarzniętymi dłońmi po buty i nagle zdjęła jeden, prawie się przewracając. Alkohol też robił swoje i nie działał tylko na nią. W młodym mężczyźnie burzyła się krew.
— Co ty wyprawiasz, do cholery?
— Zdejmuję buty, nie widać? — Trzymając obcas w jednej ręce, sięgnęła po drugi i już, ponownie, Sasuke był wyższy o głowę. — Jak zimno!
Uchiha zaśmiał się krótko i bez wcześniejszej zapowiedzi złapał ją w pasie i wziął na ręce. Krzyczała, żeby się nie wygłupiał, że dojdzie sama i nic jej nie będzie, że ludzie patrzą, ale on po prostu poprosił ją, by się przymknęła i ruszył spokojnym krokiem w stronę ich domu.
D o m.
Napięcie między nimi rosło. Przez całą drogę to ona nie mogła oderwać od niego wzroku i nie wiedziała tylko, czy to za sprawą alkoholu stała się taka odważna i pewna tego, czego chciała. Uśmiechała się do niego, wtapiając jedną, wolną rękę w jego włosy, co najwidoczniej mu nie przeszkadzało.
Sasuke z trudem otworzył drzwi, bo klucz na moment utknął w zamku, a on miał zajęte ręce, więc przy pomocy roześmianej Sakury, koniec końców udało im się wejść do środka. Tutaj było cieplej, przytulniej i jakoś tak… swojsko. Jak w domu.
To nie miało się wydarzyć. To wszystko zaszło za daleko.
Nie ukrywał już tego, jak bardzo pragnął zasmakować jej ust. Po prostu ujął jej podbródek, gdy ta wyprostowała się, uprzednio odkładając buty na miejsce. Zaskoczona tylko się uśmiechnęła i cierpliwie czekała. Jednakże Sasuke nie zrobił kolejnego ruchu. Nagle uświadomił sobie, że może jednak popełnić błąd, ale czuł się tak zagubiony w tym wszystkim, że nie mógł opanować emocji.
Zadrżał i spuściwszy głowę, schował twarz w jej ramieniu.
Nie spodziewała się tego, ale sama nie miała zamiaru niczego przyspieszać. Pokusa jednak okazała się o wiele silniejsza.
— Sasuke… — wyszeptała do jego ucha i to wystarczyło, by ocucić go z zamyślenia.
Agresywnie wpił się w jej usta, nie dając chwili na oddech. Pragnął poczuć miłość, którą tylko ona mogła mu dać i chciał tego każdą cząstką swojego ciała.
Złapał ją za pośladki i szybko uniósł, by mogła zapleść nogi wokół jego bioder. Obrócił się zwinnie w stronę swojego pokoju, a w trakcie Sakura zdążyła pozbyć się z nich wierzchniego odzienia i jego marynarki, która samotnie opadła na podłogę.
Zapiszczała radośnie, gdy kopniakiem zatrzasnął drzwi, uśmiechając się przy tym szelmowsko. Działał na nią tak bardzo, a ona na niego, że nie mogli doczekać się tej chwili. Całował jej usta tak żarliwie, tak głęboko i dobrze. Chciała tego, od dawna.
Nieudolnie wyjęła szpilkę z włosów, rzucając nią o ziemię, a kosmyki swobodnie opadły na jej ramiona, muskając jego twarz i prowokując jeszcze bardziej. W amoku palce odpinały guziki koszuli, gdy on muskał ustami ucho i błądził językiem po linii żuchwy. Powoli przeszedł na szyję, całując ją delikatnie i zmysłowo. Jęknęła z podniecenia, gdy zębami dotknął płatka jej ucha i szepnął coś, co tylko ona mogła usłyszeć. Uśmiechnęła się szeroko, tak bardzo zakochana.
P o ż ą d a n i e.
Lewa ręka mocniej ścisnęła pośladek, doprowadzając ją do głośniejszego pomruku. Rzucił ją na łóżko, napawając się chwilą władzy, jaką posiadał. Niemal zdarła z niego koszulę, która właśnie zapoznała się z podłogą, a zarazem odsłoniła bardzo dobrze zbudowany tors mężczyzny. Błądziła po jego klatce piersiowej, wyczuwając stare i nowe blizny, muskając opuszkami palców opatrunek na lewej piersi. Przerwała gorące pocałunki, by móc spojrzeć na te wszystkie zadrapania. Jej uwagę zwróciła mała blizna na samym środku, przy mostku. Delikatnie pogładziła to miejsce i nagle posmutniała. Uchiha to zauważył.
— Pamiątka z dzieciństwa — sapnął, łapiąc tchu, podczas gdy ona z troską ucałowała bladą bliznę. — Mój ojciec był bardzo surowy. Pewnego dnia puściły mu wszystkie hamulce, gdy dowiedział się, że Itachi znowu opuścił trening dla jakiejś nowej dziewczyny. W tej złości kazał mu pokazać, co potrafi i rzucił shurikinem. Mój brat tego nie przechwycił, wtedy wszedłem ja i…
Złożyła na jego ustach najczulszy pocałunek tego wieczoru. Mruknął zadowolony. Rozumiała wszystko i nie chciała, by właśnie w tej chwili zatapiał się w złych wspomnieniach. Nie miała liczyć się przeszłość, a przyszłość. O n i.
Dłońmi zaczął błądzić po jej udach, aż w końcu znalazły się pod sukienką. Głaszcząc jej brzuch, nie powstrzymywał jęku zadowolenia, zresztą ona również. W obojgu burzyła się krew, byli jak dwa wulkany gotowe do erupcji. Płonęli z podniecenia i chcieli tego tak bardzo, że nie liczyło się nic więcej. Ta chwila była najważniejsza.
Sprawnie zdjął z niej sukienkę, a sam pozbył się spodni. Jeszcze długo pieścił jej szyję, a ona, wplecionymi w jego czarne włosy, palcami ciągnęła je w chwilach wyższej ekstazy. Byli sobie oddani w pełni.
Nagle włożył prawą dłoń w jej majtki i uśmiechnął się łobuzersko, czując wilgoć na palcach. Powoli masował jej czuły punkt, doprowadzając ją do większego szaleństwa. Rozkoszował się tymi jękami, pomrukami. Były cudowne. Drugą ręką zaś zdjął stanik, uwalniając nieduże piersi i całując obie, podgryzając coraz to twardsze sutki.
— Zróbmy to — wymruczała do jego ucha.
Pozbył się jej koronkowych majtek, wyrzucając za siebie jak najmniej potrzebną rzecz w tej chwili. Podobnie stało się z jego bielizną. Byli już na skraju, więc powoli wykonał ruch. Opór pokonał spokojnie, całując jej usta delikatnie, by dać jak największe uczucie komfortu. Masował prawą, wewnętrzną stronę uda, aby mogła się rozluźnić. Po jej zarumienionych policzkach spłynęły łzy, które otarł muśnięciem ust.
— Zaraz będzie po wszystkim — szepnął, patrząc w zamglone tęczówki.
Ocierali się o siebie, jęcząc z rozkoszy. Ujął jej dłonie w swoje i ułożył je nad jej głową, splatając ze sobą palce. Narzucił tempo, gdy tylko się zrelaksowała i całował ją głęboko, długo, językiem pieszcząc jej słodkie podniebienie. Wygięła się w łuk, ich oczy pociemniały. Zapach seksu, tylko ich, unosił się w pokoju.
Tej nocy jego imię wyszeptała więcej niż dwa razy.
B ł o g a rozkosz.
Całował ją jeszcze długo, czule i spokojnie, napawając się każdym jej oddechem.
A na to wszystko patrzył ten demon ciemności, który uruchamiał się powoli, po cichu. I śmiał się w głos, śmiał i śmiał, rosnąc w siłę.
T O
J E S T
W Ł A Ś N I E
P R Z E Z N A C Z E N I E.



Nie jestem jedynie dumna ze sceny w lochach, bo nie miałam pojęcia, jak to wszystko dokładnie opisać. Mam jednak ogromną nadzieję, że jakoś przebrnęliście przez te niemal pełne 10 stron (w Wordzie, taki długi rozdział mi wyszedł omomo!) i nie był to dla Was stracony czas. Jedenastka zaczyna się pisać i mogę Was zapewnić, że TAKICH zwrotów akcji, to Wy nawet nie czujecie! 3;) Aż nie mogę się doczekać Waszych reakcji!
No i cóż to za wiadomość do Saska, hm? Jak myślicie? ;>
Najgorsze jest to, że w głowie na nowo powstają mi nowe pomysły, a obiecałam sobie, że na Skazanych zakończę pisać o SS, bo ileż można. Jednak sentyment i miłość chyba nie chcą mnie puścić. I nie wiem, co z tym fantem zrobić :o
Wzięłam udział w konkursie i napisałam oneshota, który zajął drugie miejsce na Lapidarium Narutowskim! Tam również możecie zapoznać się z moją, jak i pozostałych autorek również, pracą. [KLIK] Chyba że macie życzenie, by tę jednopartówkę przeczytać tutaj i mam ją opublikować, no to nie ma problemu :D Dajcie tylko znać!
Dziękuję za uwagę, kocham! <3

12 komentarzy:

  1. O kurcze!
    HA..tak to ja mogę czytać do śmierci :D podoba mi się kreacja postaci. Nie są jacyś zbyt bohaterscy, tacy w sam raz, co ułatwia wczucie się w ich działania. Zastanawia mnie tylko czemu Sakura jako medyk nie korzysta ze swoich mocy? Tzn, wiem, że przy scenie w łazience byłoby to mało romantyczne, ale pytam ogólnie :). Chciałabym zobaczyć Sasuke-Drwala xD taka fantazja haha I Kakashi ściągnął MASKĘ!!! I oni tam razem! Bardzo ładna scena, nienachalna :D A ten zwój, hmm może to "nowy Hokage" z jakąś propozycją pisze? Ale nie mów! Poczekam! Trochę niepokoi mnie demon ciemności, ale w tym rozdziale tyle miłości było, że aż mi milej na sercu! :)
    Pozdrawiam, Kas :)
    PS.: Tak, po prostu uwielbiam Sasuke! :D A jeśli jakieś sceny będą Cię nękać po nocach, już po skończeniu Skazanych (których zresztą muszę poczytać!), to ja nawet dziesięć zdań chętnie przeczytam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tłumaczę, droga Kas. Sakura nie używa swoich mocy od momentu, gdy znaleźli się w osadzie. Fakt, przeoczyłam to wyjaśnienie w rozdziałach, dlatego już mówię: będąc wśród ludzi, którzy żyją normalnie, z dala od wojowników, mimo że wielu z nich zostało shinobi, Sakura sama zgubiła swoją wojowniczą naturę. Zaaklimatyzowała się tak bardzo, że takie zwykłe skaleczenie, jak te u Sasuke, nie wymusiły w niej użycia chakry. Myślę, że to taka ich ucieczka do normalności :3

      Sasuke-Drwal, też bym chciała go tak zobaczyć XD NOWE OPOWIADANIE O DRWALU UCHIHA!!!! XDDD

      Nic nie mówię, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie :3 A Kakashiego chyba poniosły emocje haha :D

      Zapraszam na Skazanych, zapraszam :) A skoro mówisz, że przeczytasz nawet dziesięć zdań, to chętnie pomyślę, gdyby jakiś pomysł przerodził się w coś większego! :D

      Buziaczki :*

      Usuń
  2. Siemaaa!!! Dziś trafiłam na Twojego bloga, przeczytałam wszystko i ŁAKNĘ WIĘCEJ!!! Przyznam szczerze, że sasusaku to nie jest mój ulubiony paring (przejadł mi się parę lat temu, zdecydowanie bardziej wolę kakasaku), ale czasami mam ochotę do niego wrócić. A znaleźć jakieś DOBRE opowiadanie wcale nie jest tak łatwo... Mówiąc dobre mam na myśli takie, w którym wszystko się kupy trzyma i akcja nie rozwija się tak diametralnie szybko typu "w poniedziałek się spotkali, a we wtorek true love forever". No i twoje opowiadanie jest (ku mojej uciesze) jednym z tych właśnie trudno spotykanych, dobrych. Trzymaj tak dalej! Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam z uśmiechem z dwóch powodów. Po pierwsze, bo zobaczyłam nową duszyczkę na moim blogu, która przeczytała wszystko i nadal chce czytać! Wow, dziękuję Ci bardzo za takie docenienie, to naprawdę wiele dla mnie znaczy i sprawia, że chcę pisać i pisać :3
      A po drugie, to Twoje słowa tak mnie ucieszyły, że walnęłam kolanem w biurko... ze szczęścia! Radości nigdy nie za wiele :)
      Dziękuję raz jeszcze i witam w moim małym światku! Mam nadzieję, że zostaniesz na o wiele dłużej, Persefona! (świetny nick :D)

      Usuń
  3. Bum cyka bum! Taaa daaam! Przeczytałam wszystko, zaczęłam jakieś półtora godziny temu i przeczytałam. Rozpływam się ostatnią sceną (Blue to mały zboczuszek >.<).
    Nawiązując do wszystkich 10 rozdziałów:
    urzekła mnie scena, w której Sakura poprosiła Sasuke, żeby został z nią, bo bała się zostać sama, no to było tak urocze. Sceny jak ta zawsze łapią za serce.
    Bardzo podobają mi się momenty z NaruHina, w sumie dobrze, że Naruto wybrał te drugie, a co tam, dziewczyna się chociaż nacieszyła.
    Twój blog był dzisiaj dla mnie odskocznią od wszystkiego. Dawno już nic nie czytało mi się tak przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blue, Blue, Blue! Już wyraziłam swoją radość na Twój powrót, ALE TAK MNIE ZASKOCZYŁAŚ, że nadal nie mogę przestać się szczerzyć do monitora!

      Dziękuję, że nadrobiłaś wszystko! (nagle zdałam sobie sprawę, że strasznie długo prowadzę tego bloga, a opowiadanie nie jest nawet jeszcze przy końcówce ;o)

      Też jestem małym zboczuszkiem, dlatego pokusiłam się o taką scenę :3 Bo SasuSaku to urocza para, forever! Nieważne, jak bardzo się różnią, to właśnie sprawia, że są uroczy! A NaruHina pokochałam na nowo, nie widzę Naruto z nikim innym, nie potrafię, no!

      Cudownie usłyszeć (przeczytać) takie słowa... naprawdę. Spędzony czas z przyjemnością na moim blogu, czytając moje wypociny? Chyba dostałam skrzydeł <3 Dziękuję! :* I witam z powrotem, moja droga Blue <3

      Usuń
  4. Nobie, Ty kocurze! A miałam Cię już ganić z samego początku, ale przez tę końcówkę chyba nie mogę...
    Ale w sumie jednak mogę.
    Primo: GDZIE JEST LINK DO TEGO ROZDZIAŁU W SPISIE TREŚCI, NO JA PYTAM?
    Secundo: Jak dla mnie początek rozdziału to takie flaki z olejem. Sasek ciepła klucha i ochy, achy. Lekko mnie to zawiodło, ale późniejsza namiętność poprawiła mi humor, więc masz szczęście kobito!
    Wiem, wiem, dawno mnie tu nie było, ale w sumie musiałam się troch wyszaleć, wakacje, wiadomo. Ale ja wracam, spokojnie, takiej perełki to ja szybko nie opuszczę, chyba że mnie coś pierdolnie.
    W ogólnym rozliczeniu rozdział mi się podobał. Jak dla mnie trochę przy akcji z Kakashim, Naruto i Hinatą w tej celi było troszkę za mało opisów, w sensie były zbyt ubogie.
    NO I CO TO ZA TEN CIEMNY, NIEWIDOCZNY GOŚĆ?






    Dobra, mimo wszystko jestem zadowolona.
    Pisz łajzo, a teraz idę czytać resztę.
    Buziaki,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Link już jest, nie bij!
      I wiem, że takie flaki z olejem trochę, ale to dlatego, że mój humor był taki z początku, poza tym chciałam odpocząć od zbyt wartkiej akcji.
      Tak, tu się zgodzę. Scena z Kakashim i resztą nie wyszła tak, jak chciałam. W sumie miał być to swego rodzaju zapychacz, trochę tego nie przemyślałam, przepraszam ;/

      Ja Ci dam łajzę, łajzo! ♥

      Fajnie, że jesteś! :3

      Usuń
  5. o kurde, o KURDE.
    Co to za zmora ? Wałsnie , Sasame zgadzam sie z tobą gdzie link hee??

    Pozdrawiam i czekam na dalsze losy ;)
    Polly-chan ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Polly! :3
      Zmora, zmora... może nie istnieje, może istnieje. Mroczny cień ciągnie się za Sasuke... któż to wie :D

      Linkacz już jest! Dzięki za zwrócenie na to uwagi, dziewuszki! I dziękuję bardzo za komentarz ♥

      Usuń
  6. Okej, zbieram się drugi raz do napisania tego komentarza, bo poprzednio wyłączyła mi się przeglądarka, gdy skończyłam, a nie zdążyłam opublikować. <3 Jak ja na to czekałam, a zarazem nie spodziewałam się jej tak szybko. No aż się zaczerwieniłam. :3 Wygrałaś tą sceną. <3

    Okej, pozostawiam ten komentarz w takim stanie w obawie przed ponownym zamknięciem się przeglądarki. Tak, mój komputer ledwo zipie ostatnio. xD
    Moja wypowiedź wprawdzie nie jest tak rozbudowana i dokładna jak ta pierwotna, ale od serca! Żeby nie było! :P
    Okej, Nobie! Trzymam kciuki za dalsze rozwijanie się Szeptu szaleństwa, bo doszły mnie słuchy o planowanym pozostawieniu historii — jednak widzę, że procenty podskoczyły ostatnio w górę, co mnie cieszy, więc liczę, że blog będzie kontynuowany pełną parą. ;)
    Niebawem biorę się za Idee fixe i pozostałe Twoje blogi. :D
    A teraz przesyłam Ci masę chęci i czasu na pisanie.
    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako że nie mogę opublikować komentarza pod najnowszym postem, to wklejam go tutaj (CHUJ W DUPĘ BLOGEROWI).

    Nobie, złotko, zawsze jestem z Tobą, chociaż ostatnio miałam tyle zawirowań, ale gdy tylko mam troszkę czasu, to staram się nadrabiać wszędzie gdzie tylko mam zaległości.
    I wierzę w Ciebie. Głęboko i mocno.

    Ja wiem, że czytelnik daje motywację, ale to nie wszystko, bo moim zdaniem jesteś samowystarczalna; w tym jak piszesz jest coś więcej, bo piszesz od serca, gdzieś z głębi, jakbyś ukradła swoje pióro od samego Boga.

    I pamiętaj, zawsze, zawsze! jak potrzebujesz czasem wyżalić się komuś, kto kompletnie nie zna twojego otoczenia jestem dostępna. Uwierz mi, to pomaga. Gdyby nie moja Oki (Okeyla), to byłabym teraz na samym dnie emocjonalnym.

    I aż pozwolę sobie zacytować jeden z moich tekstów: "Dlatego nie bójcie się upaść. Nie bójcie się żyć. Nie bójcie się miłości. I nie bójcie się chwycić nawet tego ziarenka szczęścia. Bo się Wam należy. Bo przyjdzie taki dzień, że wstaniecie i będziecie silniejsi. Kto wie, może to właśnie ten dzień, aby powstać?"

    Nie bój się upaść. Nie bój się tego załamania. Bo ono tworzy Ciebie. Musisz je po prostu zrozumieć, żeby je pokonać.

    Po za tym myślę, że każdy twój czytelnik zrozumiał ten tekst. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje słabości. Dlatego trzymam kciuki, aby wszystko ułożyło się jak najlepiej!

    Trzymaj się! ♥
    Ps. Ja czekam na Szept! Mimo wszystko to jedno z najlepszych opowiadań w świecie Naruto jakie czytałam, więc... To mówi samo za siebie, że nie mogę się doczekać kontynuacji, i mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze w sobie siłę na to.

    OdpowiedzUsuń