EDIT Z 25.01.2017: Zmieniłam szablon, usunęłam chat i wiele zbędnych tu rzeczy. Pewnie będę jeszcze kombinować nad wyglądem, ale teraz jestem zadowolona i pełna sił, by zabrać się za Szept całym sercem. Dziękuję tym, którzy są i wspierają mnie mocno <3
Coś mnie tknęło, gdy ubyło mi nagle czytelników. Dlatego chciałabym wyjaśnić pewną rzecz, krótko i szczerze.
Piszę dla ludzi. I niech to będzie jasne. Piszę też dla siebie, bo to lubię i chcę się w tym szkolić, ulepszać. Widzę zdecydowany postęp mojego rozwoju pisarskiego, ale daleko mi do takiego chociażby Kinga czy Nesbo. Pewnie nie uda mi się im dorównać jeszcze przez kolejne kilka lat. Ten rok okazuje się być dla mnie rokiem przełomowym, jeśli chodzi o pisanie i czytanie książek. Może wynika to z tego, że jestem osobą bezrobotną i nie muszę się uczyć, bo na studia nie chodzę (wybór kompletnie świadomy, może kiedyś wrócę na tę uczelnię bzdury — wybaczcie gorzkość tej wypowiedzi, taki mam do tego stosunek, nic poza tym, więc bez obrazy) a może to zwykły przypływ weny.
Przechodzę trudny okres. Depresja. Chyba. Nie wiem tego, może to wcale nie depresja a po prostu zwykłe załamanie. Wiecie, nie możecie dostać pracy, szukacie jej od ponad roku, nigdzie cię nie chcą, a jak wezwą na spotkanie, to i tak dziękują, bo nie masz doświadczenia. Źle mi z tym i czuję wstyd, ale wiem, jak w Polsce to wygląda. I brnę w to dalej, bo nie stać mnie na wyjazd za granicę. I mam nadzieję, że może ktoś, gdzieś w końcu mnie zechce.
W 2015 roku, w listopadzie, zmarła moja babcia. Trwałam w jej chorobie, widziałam, jak każdego dnia traci siłę, a jej dusza uchodzi z ciała. Byłam przy jej śmierci. Byłam przy jej upadkach, gdy nie miała siły już chodzić. A relacje z babcią nigdy nie były dobre. W momencie diagnozy moje podejście się zmieniło i nigdy nie przypuszczałam, że tak mocno zaboli mnie jej brak. Od tamtego momentu walczę ze sobą każdego dnia, szukając zajęć, ale nie mogąc ich znaleźć. Odtrącam przyjaciół, ludzi, bo lepiej mi być w samotności. Ucierpiało na tym moje zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Podnoszę się, ale ciągle upadam.
Nie piszę tego dla współczucia, ale po to, by uświadomić Wam, że Szept jest dla mnie trudną historią. Jest moją przeszłością i moją starą "ja", którą już nie jestem. Mimo wszystko staram się pisać, kawałek po kawałku. I nie wiem, kiedy skończę rozdział 11 i czy w ogóle go skończę. Jednak chcę to zrobić, bo jest kilka osób, którym zależy na tym blogu bardziej. I ich nie chcę zawieść. A to, że tworzę nowe blogi teraz, to moja odskocznia. Muszę czymś się zająć, bo inaczej zwariuję. Rutyna niszczy.
Obecnie skupiam się bardzo na Perfidii SS, bo to jest historia, którą mam przemyślaną, której scenariusz jest już gotowy, wystarczy go dobrać w słowa, by scalić to w jedność. Beyond SS pisze się nadal, ale wolniej, bo jest to historia mroczna i równie ciężka dla mnie, a nie chcę, by była pisana na siłę, bo za bardzo mi na niej zależy. Stworzona Okrutna gra to mój własny twór, ale szczyci się tak cienkim zainteresowaniem, że chociaż bardzo chcę, nie zależy mi na dodaniu rozdziału. Możecie mówić, że się poddaję i zależy mi na komentarzach, ale to nie tak. Czytelnik to paliwo, a kiedy brakuje tego paliwa, brakuje też ekscytacji. Nie jestem też osobą, która będzie się prosić o zainteresowanie i nie będę Was też szantażować tekstami typu: "jak zobaczę 10 komentarzy pod ostatnim postem, to dodam rozdział!". Nie, tak to nie działa i ja tego nie chcę. Może słabo piszę, może za słabo staram się utrzymywać z Wami kontakt. Cokolwiek jest przyczyną, przepraszam.
Nigdy nie chciałam, by jakakolwiek historia straciła w oczach moich czytelników. Jesteście dla mnie ważni i piszę wszystko dla Was z nadzieją, że to się Wam spodoba. Uwielbiam pisać, nie ukrywam tego. Zalewam moją mamę ciągłymi tekstami "idę pisać!", ale werwę tracę, gdy nie widzę zainteresowania. Jak już wspomniałam wyżej, cokolwiek jest przyczyną — przepraszam.
Nie opuściłam blogów, nie opuściłam tych, którzy czekają. Chcę być nawet dla tej jednej osoby. Chcę pisać. I chcę, żebyście to wiedzieli. Oczekuję tylko odpowiedzi od Was, cisza jest dla mnie zbędna.
Przepraszam. W ciągu ostatniego roku zmieniłam się i trudno jest mi się wdrożyć na nowo we wszystko. Próbuję, ale kiedy się podnoszę, życie popycha mnie znowu i nie przeprasza.
Ale ja mogę przeprosić i mieć nadzieję, że choć kilkoro z Was zostanie ze mną i po prostu będzie.
Gdybym mogła, przytuliłabym Cię.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię Nobie...
Ból i cierpienie z reguły jest przejściowe, jeśli sobie tego nie utrudniamy. Jednak mimo tego nadejdzie taki dzień, że wszystko się ułoży.
Tak jak dla Ciebie "Szept Szaleństwa" dla mnie "Song for", do tej pory nie potrafię się zmusić, żeby przeczytać tę historię.
Mam ochotę napisać więcej. Ale może już nie tak publicznie ♥
Napiszę coś, co już wiesz. Dziękuję ♥ Czas leczy rany, jak to mówią. Nie wierzę w to, ale podnoszę się, bo tak trzeba.
UsuńDobrze mieć takich ludzi wokół siebie ♥
Blogi powinny działać jak youtube :) ale niestety komu się teraz chce czytać jak może sobie pooglądać :/. Czasu tez mniej. Wiadomo, że z niektórych rzeczy się "wyrasta". Ważne, że chcesz pisać dla siebie. A my z tego korzystamy. Ja zawsze podziwiam ludzi, którzy potrafią opowiadać historie, bo sama tego nie potrafię :). Trzymam za Ciebie kciuki, cokolwiek będziesz robiła :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kas :)
SUBSKRYBIJĘ i lajkuję ;)
Dokładnie, komu chce się czytać, jak wszystko można obejrzeć haha
UsuńTak, to prawda, z wielu rzeczy się wyrasta. Myślałam tak przez kilka lat, a potem wróciłam do pisania o SasuSaku... sentyment, maybe?
Dziękuję za słowa wsparcia i za to, że jesteś <3
Jeeejku, bidulo. Nie spodziewałam się takiego wylewu szczerości z Twojej strony, niewielu by się na to zdało.
OdpowiedzUsuńDużo przechodzisz, ale widać, że jesteś silna.
I poniekąd Cię rozumiem — kiedy ostatnim razem zniknęłam z blogów, również wiele zadziało się w moim życiu. Myślałam nawet o całkowitym porzuceniu tego wszystkiego, ale coś mi nie pozwalało. Dlatego wróciłam i kontynuuję.
Zgodzę się z Tobą, że komentarze działają jak dobra motywacja do pisania. Niestety, po takiej przerwie straciłam prawie wszystkich czytelników, ale staram się o tym tak nie myśleć, bo wciąż jest kilka duszyczek, dla których mam co pisać. Już nie wspominając o pisaniu dla samej siebie.
Popieram pomysł z odskoczniami. Widać, że dobrze Ci się pisze Perfidię, dlatego kibicuję Ci z tym blogiem. Najważniejsze to pisać z zamiłowania i przelewać na to swoje emocje, uczucia, wszelkie rozgoryczenia. W jakimś stopniu pomaga.
I dziękuję. Dziękuję za to, że wciąż się starasz i że próbujesz kontynuować Szept szaleństwa. Bo naprawdę zależy mi na tym blogu, ale wiedz, że jeśli nie będziesz w stanie go dalej pisać, nie odwrócę się, a będę trwać przy innych Twoich blogach, które pomału nadrabiam.
Trzymaj się, Nobie. Wiem, jak to jest z powrotami do tekstów, które pisało się przed swego rodzaju przemianą. Bo swojego bloga również zaczynałam jako inna osoba i początkowo było ciężko wrócić. Udało się, choć nie wiem, jak to dalej będzie, ale staram się. Dlatego trzymam za Ciebie kciuki. ♥
Okeyla, cudowne słowa, które tak naprawdę ociepliły moje serduszko <3 Wiem, że to takie nic, ale naprawdę, z całego serca dziękuję <3 Takie wsparcie to skarb <3
UsuńI wiem, wiem, komentarze nie są ważne, ale dobrze wiedzieć, co ktoś myśli. A wystarczy nawet napisać "fajne" lub "beznadzieja", by wiedzieć, że ktoś tam jest. Jednak rozumiem, a leniem też jestem. TYLE MAM ZALEGŁOŚCI! Ale zmieniam to, podnoszę się staram <3
Jeszcze raz dziękuję <333
Ja tez jestem , co prawda z opoznieniem (jak zawsze) ale jestem! Czytam wszystco co stworzylas, naprawdę ! Ale fatalnie idzie mi posanie kom. Mózg zmiazdzony nocna pora i chyba bede ci pod kazdym postem stawiac serducho zebys wiedziala ze jestem, ze czytam , zebede i ze mi zalezy ! 2017jest przełomowy cycki do gory ! (Matka polka nie ogarnia srajfona, poprzedni utopiony we wrzątku) bledy bledami zależało mi zebynapisac kom :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, Red <3 Ja wiem, że tam jesteś i bardzo to doceniam <3
UsuńJestem, pamiętam, zaglądam... Trzymaj się tam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! ♥ Doceniam, bardzo!
UsuńJa cię zawsze obserwuję ;>
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już jak cię poznałam, ale pamiętam że kiedyś do ciebie pisałam. I oblegałam twojego aska, czy co to było. xD
Możnaby rzec, że masz swojego prywatnego stalkera..
Czy to już ten czas, kiedy mam zacząć się bać? xD
UsuńDziękuję ♥♥♥