30.06.2016

II SŁABOŚĆ


Nie chcę patrzeć na twoje zdjęcia. Otaczają mnie ze wszystkich stron, porozrzucane po całym domu. Patrzą na mnie złowrogo i śmieją się w głos. Pragną mnie zniszczyć, rozszarpać na małe kawałeczki. Wkradają się do mojego umysłu i szepczą okropieństwa.
Krzyczę. Płaczę. Krzyczę i płaczę.
Tchórzu, jak mogłeś mnie zostawić?!
Podnoszę się z klęczek i drę na małe kawałeczki nasze wspólne zdjęcie. Kocham cię, ale nie mogę oddychać bez ciebie, a każda cząstka tego, kim byłeś, popycha mnie ku mrocznej przepaści. Na zawsze będziesz moją bratnią duszą.
Sasuke, zabiłeś mnie.
Dzwonek do drzwi wypełnia puste pomieszczenia. Świat na nowo się śmieje, a ja drżę ze strachu i ze złości. Nie odpowiadam. Głośne pukanie zmusza mnie jednak do złapania za klamkę. Stoją przede mną dwaj policjanci, twoi koledzy z pracy. Patrzą na mnie z dziwnym żalem w oczach. Wrzeszczę na nich, nim coś powiedzą i trzaskam drzwiami, sterowana złymi emocjami.
Wchodzą do domu jak stado dzikich zwierząt, drzwi niemal wylatują z zawiasów. Przez hol przewijają się mężczyźni w czarnych mundurach i ciężkimi butami depczą nasze zdjęcia jak nasze życie. Niemal jak w zwolnionym tempie mijają mnie, nie zauważając. Łzy same ciekną po policzkach, kapią na podłogę i zostawiają ślady.
Shikamaru, twój najlepszy przyjaciel z pracy, kładzie mi dłoń na ramieniu i mówi, bym spakowała kilka rzeczy. Chcę spytać, dlaczego, a on macha mi przed nosem nakazem przeszukania. Obcy mężczyźni depczą zabłoconymi buciorami po naszym domu i wyrzucają wszystkie rzeczy z szafek, niszczą moje płótna do malowania, bo są nieporadni, bo nie mają szacunku. Nie mogę tu zostać, wyrzucają mnie jak psa i rozkazują. Każą wyjść i kierować się z jakimś policjantem do radiowozu. Sasuke, oni już wiedzą.


— Gdzie on jest?
Zapłakana siedzę na krześle w komisariacie, zażenowana spoglądam w ciemne oczy twojego szefa. Usta drżą, pot spływa po moim czole, trzęsę się jak osika, zapominam słów, język plącze się i potyka. Nie umiem tak. I nie potrafię przestać myśleć o tobie.
Przesłuchują mnie, zadają niestosowne i intymne pytania. Nie liczą się ze mną, nie liczą się z tobą. Chcą jasnych odpowiedzi, a ja nie mogę się skupić. Przed oczami mam ciebie, uciekającego, starającego się przetrwać. Sasuke, oni nie będą mieli oporów cię zabić, jeśli nie poddasz się na czas! Dają mi to jasno do zrozumienia, krzyczą i są tak samo zdenerwowani jak ja. Jedyny Shikamaru wspiera mnie duchowo, pociesza i obiecuje, że wszystko się ułoży. Kłamstwo! Nie zna całej historii, jak może wiedzieć. Kazałeś mu się mną opiekować, prawda? Widzę to po jego ruchach, spojrzeniach, postawie. Z góry założyłeś, że rozsypię się po twoim odejściu. Sam zdecydowałeś, znowu.
Egoista.
— Chcę wrócić do domu — mówię hardo, patrząc na ścianę za twoim szefem. Obrusza się, ale spokojnie próbuje mi wytłumaczyć, że nie mogę jeszcze opuścić komisariatu, dopóki nie znajdą dowodów. — Słucham?! C H C Ę wrócić do D O M U!
Zapada cisza. Słychać tylko smutne postukiwanie w szyby, znowu pada. Melancholia otula moje zmarznięte ciało i chętnie zaprasza do siebie. Nie ulegam, czuję się taka pusta.
Czekam już pięć godzin na niewygodnym siedzeniu z plastikowym kubkiem zimnej wody w ręce. Zmęczenie daje się we znaki, gdy przytulam się do białej ściany i przymykam oczy. Potrzebuję odpoczynku, którego od dłuższego czasu nie zaznaję. Stres wykańcza mnie i tnie resztki zdrowego myślenia.
Instynktownie kładę dłoń na brzuchu i kolistymi ruchami gładzę się po nim. Nasze dziecko, Sasuke. Ono nie zasługuje na to wszystko. Musisz wrócić, to wszystko musi się jakoś rozwiązać. Nie chcę być sama ani przez całą ciążę, ani resztę życia. Boję się. Musi być inny sposób, ucieczka nam nie pomoże. Chcę się przyznać, ale prosiłeś, bym milczała. Czy to naprawdę najlepsze wyjście z tej sytuacji?
— Wszystko w porządku? — Nie zauważam go od razu, ale gdy pochyla się nade mną i z troską pyta o moje samopoczucie, nerwowo odrywam rękę od brzucha i uśmiecham się słabo. Nie chcę nikomu zdradzać, że jestem w ciąży. Chcę móc obwieścić tę nowinę razem z tobą.
— Tak — szepczę, a on dosiada się obok. Zmęczony opiera głowę o ścianę i oddycha głośno. — Czy coś już wiadomo?
— Tyle, co nic. Nadal przeszukują mieszkanie.
Serce bije mocniej. Nic nie znajdą, wiesz to i ty. Mimo wszystko z całych sił obrabiają nas z resztek godności, demolując dobytek naszego życia, niszcząc moje obrazy, rozdzierając płótna w nadziei, że znajdą cokolwiek w środku. Czuję wielki ból, myśląc o moich malowniczych dzieciach, nagich i porozrzucanych. Wiesz, jak wiele dla mnie znaczą, a oni bezwstydnie niszczą moją ciężką, wieloletnią pracę.
— Tyle godzin? — jęczę i chowam twarz w dłoniach.
— Szukają dowodów, Sakura — odpowiada, ostrożnie dobierając słowa. Wspominałeś, że Shikamaru jest człowiekiem sprawiedliwym, choć leniwym, ale gdy chodzi o przyjaciół, praca nie ma znaczenia. Jest w stanie pójść za każdym w ogień. Dlaczego nie idzie w ogień za tobą? On nie wie, co się stało, ale też nie stara się cię obronić. Dlaczego, Sasuke? Powiedziałeś, że wyjeżdżasz dla mojego dobra i w ramach braterskiej przyjaźni kazałeś mu mnie chronić? Myślisz, że się nie domyśla?
— Dowodów?  Jakich dowodów? — Staram się panować nad sobą, ale nie potrafię.
— Morderstwa… — wypowiada to słowo cicho, powoli, bardzo niepewnie.
Patrzę na niego zszokowana, ale taka reakcja jest oszukana. Wiem, że chodzi o morderstwo. Nie sądziłam tylko, że tak szybko do tego dojdą. Jakim cudem są tak pewni, że to ty? W środku nie było kamer, nie było świadków. Czemu nie obwiniają mnie, skoro…
— Sasuke jest oskarżony o morderstwo? — udaję głupią i zaczynam płakać.
— To jeszcze nie są potwierdzone informacje — dodaje i chowa mnie w swoich ramionach, jakby chcąc ochronić małe pisklę przed niebezpieczeństwem.
— Shika… — szlocham w jego ramię, kompletnie zagubiona i popsuta.
Ktoś jest przeciwko nam, Ktoś próbuje zniszczyć twoje życie. Najpierw chcieli pozbyć się mnie, abyś cierpiał. Nie udało im się, więc robią wszystko, byśmy cierpieli piekielne katusze razem. Kochanie, oficjalnie mianowano cię mordercą.
Rozbrzmiewa mój telefon, przerywając tę całą szopkę. Spoglądam ukradkiem na wyświetlacz, a moim oczom ukazuje się jakiś nieznajomy numer. Uśmiecham się przez łzy, bo wiem, że to ty. Taka była nasza umowa. Jeden sygnał z innego numeru, który mówi, że jesteś cały i nadal mnie kochasz.
Dziękuję.
Nagle silny skurcz łapie mnie po lewej stronie brzucha. Wyję z bólu, spadając z ławki, na której siedziałam jeszcze przed chwilą. Nie mogę oddychać, czuję, jakby ktoś właśnie mocno mi przywalił. Dostaję mdłości, kręci mi się w głowie. Oblewa mnie iście natarczywa fala gorąca.
Shikamaru kuca przy mnie, roztrzęsiony nie wie, co ma robić, ale szybko sięga po telefon, wołając o pomoc kilku kolegów przechadzających się po korytarzu. Tracę świadomość, czuję, jak ciało osuwa się w nieznane. Widzę już tylko ciemność.



Sasuke, nasze dziecko… 



Idée fixe będzie pojawiać się co dwa tygodnie, w czwartki. Nie wiem, co myśleć o tym krótkim rozdziale, ale wierzę, że poczuliście to samo, co ja podczas pisania. Dziękuję za wszystkie komentarze ♥ 

2 komentarze:

  1. Nie przeczytałam rozdziału wczoraj, bo było mi zbyt smutno po naszej przegranej... A tak w nich wierzyłam. Ale jestem dumna, chłopaki wykazali się niezwykłą wolą walki i dali z siebie wszystko.

    Co do rozdziału, jest taki... jakiś. Nie umiem go określić. Jeszcze chyba zbyt mało znam tę Sakurę i zbyt mało o niej wiem. Ale wydaje się lekko zagubiona w tym wszystkim. Za to podoba mi się postawa Shikamaru, jest taki ludzki.
    Ciekawi mnie o co w tym wszystkim chodzi, o co chodzi z tym, że chcieli się pozbyć Sakury i chcą im zniszczyć życie...
    I jeśli chodzi o ostatni fragment, to mam nadzieję, że dziecku nic nie będzie.

    Nadal zadziwia mnie lekkość i płynność twojego pióra, więc pomarudzę, że stanowczo za krótki ten rozdział, bo ja chcę więcej!

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byli cudowni. Łezka w oku się kręci, że tak dość niesprawiedliwie wypadli, ale - hej! - MISTRZOSTWA ŚWIATA przed nami! :D

      Sakura jest trochę odzwierciedleniem mnie. Jak sama wspomniałaś, wydaje się być zagubiona, co idealnie oddaje moje zagubienie. Niemniej, jak tam kiedyś zaznaczyłam, historia ta jest lekką odskocznią i moim ćwiczeniem, więc nie wiem, czy kiedykolwiek poznasz Sakurę na tyle, by wszystko dobrze zrozumieć.

      I dziękuję, oby ta lekkość nigdzie nie uciekła, bo - uwaga - przysiadłam porządnie do SZEPTU! ♥

      PS Prawdziwa fanka, pierwsza!

      Usuń