16.08.2015

Rozdział 5

Egzekucja


Uciskaj ranę. Mocniej, mocniej!
Niech ktoś zawoła medyka, on się zaraz wykrwawi!
Nie zostawiaj nas, słyszysz?! Zabiję cię, jeśli umrzesz, obiecuję!
Naruto, nie pozwól mu zasnąć.
Gdzie ten medyk?!
Pani Tsunade będzie tutaj za chwilę, Hokage.
Sam dokonał wyboru. Nie jestem w stanie już nic więcej zaoferować.
Dosyć!
POMOCY!


Nie zostawiaj mnie, Sasuke...
Ktoś chwycił go za ramię. Czuł czyjś przyspieszony oddech na swojej twarzy, który przyjemnie ogrzewał zziębnięte ciało. Fale zimna i gorąca przeplatały się nawzajem. Sasuke nie był w stanie już wyczuć buzującej krwi w żyłach. Usta chciały ułożyć się w jakieś słowa, ale i tak nikt nie był w stanie go usłyszeć. Słychać było jedynie krzyki pozostałych i jego jęki w agonii. Zamknął oczy.
Proszę, pozwólcie mi umrzeć.
Nie zostawiaj mnie...
Otworzył oczy. Bielmo uderzyło w niego z podwójną siłą, a mroźne powietrze dostało się do nozdrzy i płuc, orzeźwiając jego zszarpany organizm.
Wokół cisza. Płatki śniegu powoli opadały na jego twarz, by już po chwili zamienić się w krople wody pod wpływem różnic temperatur. Podniósł się z zimnego chodnika i rozejrzał po okolicy. On już tu kiedyś był...
Ścieżka oprószona śniegiem, latarnie świecące mętnym światłem, pusty park bez śladów jakichkolwiek przechodniów i ławka, stojąca samotnie w cieniu latarni.
Ł a w k a.

Sakura!
Boso, w samych spodniach, zamarzając na nowo, poszukiwał kobiety, którą on sam kiedyś nawiedził w ten sposób, gdy umierała. Ale przecież to niemożliwe, by odnalazła więź... czyżby jego nadchodząca śmierć przerwała czar i odzyskała wszystkie wspomnienia? Czy teraz to ona chce uratować w ten sam sposób jego? Jednakże nie usunie wspomnień, tylko on jest w stanie to zrobić. Jakim więc cudem go odnalazła w tych mrocznych zakamarkach?
— Już myślałam, że nie przyjdziesz —usłyszał za plecami i powoli odwrócił się w stronę głosu, którego tak bardzo nie chciał usłyszeć.


DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ


Hokage siedział w swoim gabinecie, oczekując na ważnego gościa. Bardzo się niecierpliwił, zważywszy na to, że gość spóźniał się już dobry kwadrans, a denerwował się jeszcze bardziej, obawiając się przebiegu ich rozmowy, bo to od niej zależało, co dalej stanie się z Sasuke.
W Wiosce obowiązywały prawa dżungli ustalone z góry przez Radę – zdrajcę należało wygnać ze stada najszybciej jak się da. Wstrzymano jednak proces ze względu na ciężki stan zdrowia młodego wojownika, jednakże ów immunitet obowiązywał go tylko przez kolejny tydzień. Kakashi miał jednak bardzo wiele do powiedzenia i wyjaśnienia, że wydalenie ostatniego przedstawiciela klanu Uchiha byłoby największym błędem w dziejach historii, ale też okoliczności nie pozwalały na to, by pozostawić shinobi kompletnie bez opieki. Bał się również, że jeśli nie przekona Radnego, decyzję wygnania zrzucą na niego.
W gabinecie zjawił się jeden ze strażników. Gestem ręki wskazał na przybyłego gościa, który w ramach przywitania tłumaczył się ze swojego spóźnienia. Usadowił się na fotelu tuż przed Kakashim, odstawiając drewnianą laskę obok, podpartą o biurko Hokage. Splótł obie dłonie i z chłodnym wyrazem twarzy wpatrywał się w siwowłosego.
— Słucham.


Chodził po domu w wielkim amoku. Od kiedy jego nogi odzyskały sprawność, nie mógł usiedzieć w miejscu. Starał się zapamiętać każdy szczegół, który już zdążył zapomnieć. W mieszkaniu wciąż panował bałagan, po kątach walały się zamknięte kartony. Martwa cisza piszczała w uszach, jakby z tego domu uciekło życie. Przez tyle lat nikogo tu nie było.
Stał w pokoju rodziców, w miejscu, gdzie niegdyś leżeli martwi. Na panelach mógł dostrzec jeszcze ślady niedomytej, zaschniętej krwi, którą tylko on był w stanie zauważyć na tyle wyraźnie. Wpatrywał się w podłogę bez większych emocji, jednakże kompletnie nieświadomy zaciskał dłonie w pięści, ani razu ich nie rozluźniając.
W progu stanęła Sakura. Nie ośmieliła się wejść do środka, nie wydała również ani jednego dźwięku, przychodząc tutaj. Nie chciała się narzucać, zwłaszcza teraz. Widziała, jak był pochłonięty wspomnieniami, śledziła każdy jego ruch, przypatrując się jego pogrążonej w myślach twarzy. Był tym wszystkim tak bardzo zaabsorbowany, że nawet nie zauważył, kiedy pojawiła się obok. A przynajmniej tak jej się wydawało.
— To tutaj zginęli. To tutaj ich znalazłem, martwych — mruknął, przymykając oczy. — Pamiętam, jakby to było wczoraj.
— Przykro mi — wymamrotała nieśmiało, nieco niepewna jego reakcji na jej słowa. On jednak nic nie odpowiedział, tylko spokojnie odwrócił się w jej stronę. W oczach malował się niewyobrażalny żal i smutek. — Czas na zmianę opatrunku, Sasuke…
— Powiedz mi jeszcze raz, kim tak właściwie dla mnie jesteś?
Zadrżała. Mówiła mu już kilkukrotnie, tłumaczyła, pokazywała zdjęcia. Minęło pięć dni od kiedy wybudził się z dwumiesięcznej śpiączki. Mimo iż rany nie były na tyle rozległe, wymęczenie, niedoleczone skaleczenia po wojnie, zakażenie, usilna próba utrzymania Sakury przy życiu i niedopuszczenia do niej wspomnień, a także upadek w celi, który spowodował uderzenie głową wprost w betonową podłogę, skumulowały tylko falę nieszczęść. Utracił sporo krwi, gorączka wprawiła w majaczenie, krtań uległa poważnemu uszkodzeniu, a przy tym wszystkim zaszwankowała pamięć.
Pierwszego dnia nie był w stanie mówić. Organizm jednak regenerował się na tyle szybko, że następnego dnia mówił płynnie i spokojnie, uskarżając się co jakiś czas na silny ból. Szwy pękały podczas mówienia, co prowadziło do kolejnych potoków krwi. Codziennie kółko się zamykało, ale Sasuke czuł się o wiele lepiej. Wciąż nie był na tyle sprawny, ale próbował utrzymać miecz w dłoni, który non stop wypadał z hukiem, co doprowadzało go do furii. Z czasem jednak nabrał do tego wszystkiego dystansu.
Jedynie rana na głowie nie zamierzała się goić tak szybko jak cała reszta. Kiedy zapadł w śpiączkę, medycy nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Po kilku tygodniach chciano odłączyć maszynę podtrzymującą życie, jednakże Hokage kategorycznie zakazał tego robić, powołując się na nadzieję i silny organizm chłopaka. Niestety po całych dwóch miesiącach Rada zdecydowała, by dokonać wyroku i odłączyć respirator od pacjenta. Sakura wraz z Naruto nie pozwolili im na to, barykadując się tym samym w pokoju szpitalnym swojego przyjaciela i dbając o to, by w jak najlepszych warunkach doszedł do siebie.
Przez cały kolejny tydzień walczyli o jego życie, Sakura dawała z siebie wszystko, stosując medyczne sztuczki. Gdy nadszedł przełom, ona akurat zmieniała opatrunek na jego głowie. Widok zamglonych, czarnych tęczówek wprawił ją we wzruszenie. Podczas jego śpiączki zastosowała tę samą sztuczkę co Sasuke – odwiedzała go wieczorami, zasypiając przy jego łóżku. Nawiązała z nim więź zupełnie nieświadomie i tylko z winy samego Uchiha. Jego zbliżająca się śmierć połączyła ich natychmiast, przywracając wspomnienia i utrzymując więź. Wystarczyła tylko skumulowana chakra tuż nad jego klatką piersiową, by spokojnie dostać się do umysłu i z nim rozmawiać, zachęcać do życia.  Te spotkania bardzo zbliżyły ich do siebie, nawet aż za bardzo.
I ten dzień, który miał okazać się najszczęśliwszym dniem w ich życiu, stał się tym najgorszym.
Sasuke stracił pamięć.
Jedyne, co pamiętał, to wspomnienia z dzieciństwa, wspomnienia kończące się na dołączeniu do młodej grupy studentów, do Akademii, ale nie znający jeszcze drużyny siódmej. Kojarzył twarze, głosy, miejsca, ale całe jego dalsze życie było tylko jedną, wielką, czarną plamą.
Przegryzła dolną wargę i zamknęła oczy. Starała się powstrzymać łzy napływające do oczu, ale emocje okazały się silniejsze. Sasuke to zauważył, przeprosił więc i wyminął ją w progu, udając się w sobie znaną stronę. Bardzo się zmienił, nie był nawet tym samym chłopakiem sprzed kilku lat. Fakt, że nie pamiętał swoich przyjaciół, dramatycznie obróciło wszystko w pył.
Bez słowa podążyła za nim. Bardzo bała się kolejnego milczenia zamiast rozmowy. Bardzo bała się tych niekończących pytań i niepewnych odpowiedzi.
Byłam kimś… teraz znowu jestem nikim.


Hokage szedł z tyłu, Rada prowadziła wojowników Anbu. Niebo przybrało ciemny kolor, słońce schowało się za chmurami. Przemierzali puste uliczki, mijali puste, podniszczone domy, które jakby szeptały w gniewie „precz, niewdzięcznicy”. Opustoszała okolica tonęła w łzach deszczu, nagle lejącego się z nieba. Podczas swojej wędrówki, kilkoro Radnych rozmawiało ze sobą rzewnie, mimo że nie wypadało. Miejsce to było wyjątkowe i było też swego rodzaju rodzinnym cmentarzem. To tutaj wymordowano cały klan Uchiha.
Stanęli przed wielką posiadłością, w której paliły się światła. Drzewa kołysały się spokojnie na boki. Radny wyjął zwój z kieszeni i podał jednemu z shinobi w masce.
— Szybko i sprawnie. Bez zbędnego paprania. Pozbyć się wszelkich dowodów.
Kakashi nie wiedział, że Sakura wciąż przebywa z Sasuke. Zazwyczaj miała kończyć swoją pracę pielęgniarki po piątej. Jednakże rozkaz Radnego wprawił go w osłupienie.
— Przecież nie tak się umawialiśmy! — warknął, szarpiąc za ramię przewodniczącego, czego zaraz pożałował.
— To nie ty tutaj decydujesz, Hatake — wysyczał. Strzepnął dłoń Hokage z wielką pogardą wymalowaną na twarzy. — Nie będę trzymał mordercy i zdrajcy w areszcie, i nie pozwolę, by mieszkańcy czuli się nieswojo. Nie narażę Konohy i innych Wiosek na takie niebezpieczeństwo. Dobrze wiesz, jak to się już raz skończyło. Najlepszym wyjściem jest eliminacja, najlepiej po cichu i bez świadków.   I bez słowa odwrócił się od niego i wydał rozkaz wojownikom Anbu.
Kakashi drżał ze złości. Za chwilę miała dokonać się egzekucja, na którą on nie przyzwolił.
A Śmierć stała w cieniu i spokojnie ostrzyła swoją kosę.
Przedstawienie czas zacząć.




Udało mi się napisać pełne cztery strony w Wordzie, więc niech będzie to bonus dla Was, a prezent ode mnie :) Wracam z pełną siłą, mocą pomysłów i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Czekam na Wasze opinie i zachęcam do komentowania! To na pewno doda mi wiele energii, a piszę nie tylko dla siebie, ale też i dla Was :*

10 komentarzy:

  1. Etto jeżeli cię to w jakiś sposób zmotywuje nawet krótkim komentarzem to twoja historia mnie zaciekawiła co chwile zmieniasz ciąg wydarzeń.Fabuła oryginalna. Mam nadzieje że niebawem ukarze się kolejny rozdział. Pozdrawiam Moka-chan nowy stały czytelnik :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Mam nadzieję, że moje "małe" przerwy nie zrażą Cię do zaglądania i czytania :)

      Usuń
  2. witaj, Nobie. w koncu cie znalazlam :)
    kilka lat temu, gdy jeszcze pisalam ty doskonalilas mnie , wspieralas i opieprzalas gdy bylo trzeba. wiele znaczyly dla mnie twoje komentarze i wiem ze teraz to ty potrzebujesz wsparcia. Twoj styl jest nieziemski i chce zebys o tym pamietala w chwilach zwatpienia. pisz szybciutko, umieram z ciekawosci. tak czesto jak bedzie mi pozwalac praca, bede do ciebie zagladac i za kazdym razem pozostawie po sobie slad. I blagam, niech nastepny rozdzial bedzie dluzszy :)
    Pozdrawiam cie cieplutko i zycze duzo wspanialych pomyslow. Nie podpisuje sie jednak, bo gdzies gleboko w sercu mam nadzieje ze mnie pamietasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze bardzo dziękuję. Nie ukrywam, że się wzruszyłam. Po drugie jest mi głupio, bo poznałam tyle fantastycznych osób w sieci, że mogę się tylko domyślać, którą z tych osób jesteś! :C nie baw się ze mną w Batmana i mi powiedz! :D

      Usuń
  3. TY jesteś największym debilem, kochana! Jak możesz pisać, iż się w tym wypaliłaś. Jesteś w formie lepszej niż kilka lat temu, choć i wtedy to co tworzyłaś było dla mnie pierwowzorem i natchnieniem. Ogólnie jesteś moim autorytetem, kocham w sposób jaki piszesz, a tu na tym blogu i w tym opowiadaniu pokazujesz jak cudownie twój talent się rozwija. Wiesz jak wplątać i zaintrygować czytelnika, twoja akcja, którą uwielbiałam od zawsze i to w jaki sposób ją opisujesz dodaje smaczku - przy tej szachownicy wydarzeń. Niedługo oczekuję SZACH MAT, ponieważ czuję się zagubiona razy dwa. Z jednej strony łatwo mogę utożsamić się z Sakurą i jej bólem, iż znowu - po tylu wysiłkach, jest nieznajomą. I o jezu, twój Sasuke - uwielbiam go, uwielbiam go takiego mało ogarniętego - jest to postać tak skomplikowana, a zarazem tak bliska ponieważ doświadczył tyle bólu, tyle przykrości i nawet jeśli chce odpokutować to czasem to co myśli, że jest dobre jest złe... Cholera, kocham go. U ciebie jest on taki gorzko-piękny i lekko szaleńczy, uwielbiam go takiego bo wiem, że wtedy jest ludzki.

    Zawsze Cię podziwiałam, Nobiś dobrze o tym wiesz, dlatego naprawdę cieszę się, że znowu tu jestem i znowu mogę otoczyć się Twoim talentem i estetyką. Brakowało mi tego, dlatego ZAKAZUJĘ mówienia o jakimś wypaleniu. Jesteś Nobie, jesteś niezniszczalna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, Liiv! <3 Zawsze za Tobą tęskniłam, ale kiedy już jesteś, to mam wrażenie, że w ogóle nigdzie nie zniknęłaś. Chociaż teraz znowu się nie odzywasz... jak mniemam, studia są teraz całym Twoim życiem :D
      Dziękuję za cudowne słowa wsparcia. Mam nadzieję, że te wszystkie przerwy kiedyś zostaną mi wybaczone i zacznę dotrzymywać słowa.

      Usuń
  4. Tak bardzo nie mogę się doczekać kontynuacji... Mam nadzieję, że niedługo coś tu się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi! Miało pojawić wcześniej, ale sytuacja rodzinna nie pozwoliła mi na kontynuację opowiadania. Mogę powiedzieć teraz tylko tyle, że rozdział się pisze i doskonali. Zapewne za 2 tygodnie coś tu będzie, a może nawet i szybciej. Zaglądaj, a będzie Ci dane! :D

      Usuń
    2. I to się nazywa dobra wiadomość! ;)

      Usuń
    3. 23 grudnia! OBIECUJĘ! Będzie rozdział :)

      Usuń