16.06.2016

I GRZECH

Chcę cofnąć czas, najlepiej teraz.
Czuję się taka pusta, patrząc jak pakujesz swoje rzeczy do tej srogo uśmiechniętej walizki. Drżę cała na myśl, że chcesz mnie opuścić właśnie w takiej chwili, gdy zawalił się mój świat. Straciłam pracę, mieszkanie, przyjaciół i spokój, w obronie twojego i mojego imienia, a teraz ty, bez chwili rozmowy ze mną, odchodzisz.
Zerkasz na mnie kątem oka, kiedy ja wpatruję się tępo w podłogę. Blada, zapłakana, rozczochrana, bezsilna. Znowu ofiara, musisz myśleć. Tak, jestem ofiarą losu, ale dla ciebie zrobiłabym wszystko.
— Dziękuję — szepczesz jak zwykle, a twoje mechaniczne dziękuję odbija się echem w mojej głowie.  Tyle razy to słyszałam, po co? Za co tak naprawdę mi dziękujesz, Sasuke?
Uśmiecham się na siłę, ale gdybym nie uśmiechnęła się wcale, to też byś nie zauważył. Najważniejszy byłeś, jesteś i zawsze będziesz ty. Pokochałam wielkiego egoistę, który poza czubkiem własnego nosa nie widzi nic. Nawet teraz, pakując się i mówiąc, że to dla naszego – tylko mojego – dobra, masz na myśli siebie.
— Czy kiedykolwiek cię zobaczę? — pytam cicho, ale wcale nie chciałam. Głos sam wydobywa się z mojej krtani, by móc chociaż na chwilę zatrzymać cię przy sobie. Błagalnym spojrzeniem daję ci znak, że bardzo cię potrzebuję, ale ty wydajesz się tego nie zauważać.
Milczysz.
Nienawidzę tej ciszy.
— Jestem tylko problemem — odpowiadasz, trzymając w rękach ramkę z naszym wspólnym zdjęciem. — Musisz zrozumieć, że nie mogę tutaj zostać. Nie po tym, co dla ciebie zrobiłem.
Dla siebie. Po tym, co zrobiłeś dla siebie. I dla mnie. Dla nas. Tak bardzo cię kocham.
— Gdybym powiedziała, jak było naprawdę, nie musiałbyś uciekać  — mówię pełna nadziei, cierpliwa, że uda mi się przekonać cię, byś został. Ucieczka to droga tchórzy, a przecież ty do nich nie należysz. Nie uciekaj, proszę, zostań.
Podchodzisz do mnie, by ująć moją twarz w swoje dłonie i móc spojrzeć głęboko w oczy, znowu pokazując mi swoją wyższość. Głupia, ulegam, bo twoje czarne oczy zawsze zabierają mnie w otchłań czystego zapomnienia. Chcę móc patrzeć w te kare tęczówki całe swoje życie i chcę widzieć je po naszej śmierci, pamiętać w najgorszych chwilach, zamarzać w ich chłodnym blasku.
Przytrzymujesz mój podbródek, pochylasz się i muskasz moje spierzchnięte wargi. Twoje ciepłe, rozgrzane usta pieszczą zmysły. Miękkie, smaczne, tylko dla mnie. Twój oddech drażni mnie, prowokuje, kusi do grzechu. Zapach twoich męskich, świeżych perfum, które zawsze budziły mnie wczesnym porankiem, gdy wychodziłeś do pracy, szargają moimi zmysłami. Chcę cię tu i teraz, ale czuję niechęć do siebie i ciebie zarazem. Czuję, że nie mogę zrobić czegoś, co zniszczyłoby nas jeszcze bardziej. Jednakże myśl, że zaraz znikniesz z mojego życia raz na zawsze, popycha mnie ku krawędzi, której nie chcę przekroczyć.
Ostatnim pocałunkiem, tak czułym i ciepłym, żegnasz się ze mną, pakując do walizki ostatnią rzecz, której bym się po tobie nie spodziewała. Nasze wspólne zdjęcie, które zrobiliśmy sobie miesiąc temu na wakacjach, zanim nasz świat spłonął. Portugalia, drugi dom. Miłość tak wielka jak nasza. Wszystko zdeptaliśmy.
— Gdyby mnie szukali — mówisz surowym tonem, którego tak rozpaczliwie nienawidzę, gładząc mnie delikatnie po brzuchu — nic nie mów. Nie wiesz, gdzie jestem, kiedy zniknąłem i dlaczego. Zostawiłem mieszkanie tobie, ale dlaczego uciekłem – nie wiesz.  Masz milczeć, Sakura. Słyszysz mnie?
Rozkaz. Praca nigdy z ciebie nie wyjdzie, co? Wstaję z łóżka i chwiejnym krokiem podchodzę do ciebie, by ostatni raz wtulić się w twoje ciepło. Silne ramiona, którymi mnie otulasz, zawsze będą przypominały mi o bezpieczeństwie, jakie właśnie teraz mi zabierasz.
— Przepraszam — szlocham w twoją niebieską koszulę, którą ci kupiłam. — Przepraszam — powtarzam jak mantrę, ale ty ze smutkiem w oczach odsuwasz mnie od siebie i kierujesz się do drzwi.
— Spróbuj żyć na nowo.
Znikasz za mahoniowym drewnem, a przekraczając próg własnego domu, opuszczasz mnie, pozwalając tonąć w rozpaczy. Chcę krzyknąć za tobą, ale tracę głos. Wpadam w szał, płacz doprowadza mnie do spazm.
Wziąłeś na swoje barki odpowiedzialność, która powinna spocząć na mnie. Jesteś niewinny, ale dla mnie, ty pieprzony egoisto, zrobiłeś wyjątek.  Pozwalasz mi teraz żyć z wyrzutami sumienia, zostawiając na łaskę losu jak kamień rzucony w wodę i będę sięgać dna coraz bardziej, i bardziej, aż stracę siebie i ciebie na zawsze. Opuściłeś mnie dla mojego dobra, ale też myśląc, że będzie lepiej bez ciebie tak, aniżeli jakbyś miał wylądować w więzieniu. Teraz straciłam cię na zawsze. Powiedz mi, proszę, jak mam poradzić sobie bez ciebie, zupełnie sama?
Bawię się pierścionkiem zaręczynowym, który noszę na palcu już od roku. Za kilka miesięcy miał odbyć się nasz ślub. Za osiem miesięcy na świat ma przyjść nasze dziecko.
Sasuke, jestem tchórzem.
Uciekasz, bo tak jest prościej, ale nie robisz tego dla siebie. Chcesz oszczędzić mi bólu i upokorzenia, które mogłoby mnie spotkać później. Zniosłabym to, słyszysz? Mój grzech stał się twoim, ale to nie ty się go dopuściłeś, mimo że oboje stchórzyliśmy dla dobra naszego dziecka.
Leżę na podłodze, zapłakana i pusta. Jak szmaciana lalka. Czuję się nikim.
— Przecież to był wypadek — mamroczę pod nosem, a łzy same rysują szlak na moich policzkach. — To był wypadek…
Wciąż widzę ten obraz przed sobą i nigdy go nie zapomnę. To była moja wina, a ty wziąłeś wszystko na siebie. Policjant, szanowany w mieście – teraz poszukiwany w całym kraju za popełnienie przestępstwa. Co za ironia. A ja?
A ja muszę żyć na nowo.
Dla ciebie.
Dla nas.
Przepraszam, Sasuke.
To ja jestem największą egoistką z nas dwojga.





Nie wiem. Nie pytajcie. Takie coś mi do głowy przyszło. Idée fixe nie jest nowym opowiadaniem. Nie wiem, czy mogę to opowiadaniem nawet nazwać, bo nie wiem, czy zachowam w ogóle jakiś sens historii. Ale chcę pobawić się trochę inną formą pisania. Idée fixe, czyli natrętna myśl, to idealna nazwa na osobną historię i mój pomysł na jednym blogu, który po prostu pozwoli Wam odpocząć od Szeptu, a mi pozwoli wylać trochę emocji. Nie wiem, czy się Wam spodoba, nawet ja mam co do tego mieszane uczucia, ale jeśli bym tego nie opublikowała, to skąd mam widzieć, co myślicie? Także... czekam na pomidory lecące w moją stronę xD Buziaki! <3

8 komentarzy:

  1. Ho ho ho jakieś kryminalne historie? Ciekawe. Rozwijające. Miło się czytało, szybko..na jednym wydechu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało ^-^ Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ach rzadko komentuje cokolwiek ale to ... bylo niesamowite ! I prosze nie obraz sie ale ta krotka historia podobala mi sie jeszcze bardzej niz twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, bardzo dziękuję! Jakżebym mogła się gniewać, a skąd! Szczerze nawet powiem, że gdzieś zgubiłam serce do tej głównej historii. Próbuję, szukam czegoś nowego, innego, świeżego i czegoś, co zaciekawi niektórych. Przerwa od Szeptu wyjdzie chyba na dobre wszystkim, a nawet nie wiem, czy historii nie porzucę :( Muszę po prostu dać temu czas. Cieszę się jednak, że to się podobało i mam nadzieję, że kontynuacja idei nie zawiedzie :) Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  3. I co ? Ja ci powiem co! Przeczytałam napisałam komentarz i nie zdążyłam kliknąć publikuj bo srajfon mi się zesral! ... eh nigdy nie nauczę się pisać bez wulgaryzmów 😂

    Więc przejdę elegancko i z gracją do Grzechu.
    Forma świetna,mozna wyczuć przy Sakurze te desperacje, brak siły, powolne umieranie i początek depresji.
    Przemawia do mnie bardzo , a nawet powiem że chciała bym czytać wszystko w tym wydaniu. Uwielbiam kiedy Sasuke zostaje tajemniczy, powściągliwy i uwielbiam jego wyobrażenie w mojej głowie a tu szczerze mówiąc musimy wszystko wnioskować z dialogu (oczywiście elegancko skompego który być taki musi) lub z opisów Sakury i jej wspomnień . Ta forma baaaedzo mi podkreśla jej uczuciowość a jego obojętność i chłodnosc .

    Tym razem srajfon mi się nie rozładował xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wulgaryzmy są w życiu potrzebne, aby nakreślić poziom swoich emocji :D A że urządzenia są bez serca, to rozumiem potrzebę hahah

      W takim razie będziesz czytać WSZYSTKO, co od Grzechu się zaczęło, w takim wydaniu, bo to moja forma ćwiczeń i wyrzucenia z siebie emocji (związki na odległość nie służą, muszę gdzieś chociaż cień złości wylać, nie?) Także cieszy mnie, że Grzech spotkał się z takim miłym przyjęciem i pozostaje mi tylko karmić Was taką formą, wlać całe swoje serce. A Szept sobie na razie zawiśnie i poczeka, aż przemyślę wszystko lub zacznę od nowa (co korci mnie bardziej, niż kontynuacja czegoś, co zgubiło mi się po drodze). Dziękuję za opinię, Red! :*

      Usuń
  4. Ło, ło, ło... Jest emocjonująco, jest ciekawie, jak na zapowiedź przystało.

    I jest smutno, już na samym początku, chociaż przyznam, że ja kąpie się w takich melancholijnych klimatach. Ciekawi mnie to najbardziej co się wydarzyło, że doprowadziło do tego, że Sasuke musi uciekać. W dodatku to, jak ma wyglądać późniejsze życie Sakury, przecież zostanie sama... z dzieckiem.

    Huh, no nic, tylko czekać na dalsze rozdziały, chociaż nie ukrywam, że cieszyłabym się mocniej z Szeptu, ale każda twoja twórczość ma to coś, więc niczym nie pogardzę.

    Pozdrawiam cieplutko,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omomomomomomm

      Nadal mam łzy w oczach, coś Ty ze mną zrobiła q.q

      NO NIE WIEM, CO MAM NAPISAĆ. Chyba pierwszy raz w życiu. Damn... DZIĘKUJĘ >< ♥

      Usuń